Z urlopowego dziennika dzień 3..
Dzień 3 zaczął się od słów "Fu.. ZNÓW nic nie widać".. Kolejny poranek z głową w chmurach i nawet samochodu stojącego pod domkiem widać nie było.. Więc pomyślałam sobie że to będzie kolejny "CUDOWNY" dzień i poranny zapał do wstawania z łóżka nagle gdzieś się podział.. Ale była nadzieja.. z drugiego pokoju woń delikatnej, świeżej kawki zmusiła mnie do niechętnego opuszczenia ciepłego łóżeczka.. Kawka, śniadanko i dół.. Bo nie było co robić.. Ale...
Gdy snując się po pokojach zupełnie przez przypadek spojrzałam przez okno, nagle o dziwno następujący widok me oczęta ujrzały:
Jest cudnie.. Przejaśnia się.. Widać świat.. Więc biegiem się wyszykować i w drogę.. A po drodze było już tylko lepiej...
Im dalej tym większy entuzjazm, że to będzie ładny dzień.. Więc na "pierwszy ogień" Niedzica..
Spacer po zaporze..
... regionalne specjały (grilowany ocipek jak to mówią Słowacy).. wybaczcie, że nadgryziony ale był pyszny i tak pachniał, że się nie powstrzymałam zanim zrobiłam zdjęcie..
.. i oczywiście podziwianie pięknych widoków..
nie umiałam się zdecydować która wersja jest fajniejsza (kolor czy B&W)...
Następnie krótki rejs stateczkiem i zwiedzanie zamku w Czorsztynie.. jako, że w zamku nic nie ma jeden tylko kadr ze stateczku z widokiem na zalew i zamek w Niedzicy, a następnie widok z okna w zamku Czorsztyńskim na niedaleką okolicę..
A potem była jeszcze Słowacja ale o tym w następnym poście.. A na zakończenie tego kilka zdjęć z cyklu "Pani OWIECZKA NA WAKACJACH"
CDN...